Przejdź do głównej zawartości

Piękna zbrodnia – „Piękne zło” Annie Ward


Już od dawna nie spotkałam się z tak innym thrillerem. Najczęściej możemy się spotkać z pewnym modelem tego gatunku, gdzie mamy morderstwo – śledztwo – przewrót w akcji – i zakończenie, którego się spodziewamy lub nie. Annie Ward raczy nas od samego początku wieloma informacjami z przeszłości bohaterów, a zwroty akcji są niemal na każdym kroku. Ale od początku!

Maddie i Ian – oddana żona i kochający mąż. Para poznała się na jednym z przyjęć w Skopje, on wtedy był żołnierzem w brytyjskiej armii, ochroniarzem ambasadora, a ona amerykańską dziennikarką. Od pierwszego spotkania była między nimi chemia, dało się wyczuć to napięcie, jednak próbowali się trzymać od siebie z daleka. Ich relacja nie należy do najprostszych, po pewnym czasie Maddie kłóci się z Joanną – przyjaciółką, u której zatrzymała się na Bałkanach i wraca do Stanów. Para próbuje się z sobą spotkać, jednak z przyczyn służbowych Ian nie może zobaczyć się z kobietą. Później jedyną formą kontaktu są tylko niewysłane maile Iana. Jednak po kilku latach odnawiają starą znajomość, po jakimś czasie biorą ślub i na świecie pojawia się ich synek – Charlie. Można powiedzieć, że po tak długiej drodze w końcu Ian i Maddie mają swój happy end.

Nic bardziej mylnego. Problemy Iana, które były już widoczne wcześniej, pogłębiają się. Mężczyzna cierpi na zespół stresu pourazowego, boi się o siebie i rodzinę, poniekąd ma manię, że niedługo nadejdzie koniec świata i to on musi zadbać o los swojej rodziny. Maddie nie wie, jak ma pomóc mężowi, coraz częściej dochodzi między nimi do kłótni. Po pewnym wypadku, do którego dochodzi w tajemniczych okolicznościach, kobieta doznaje urazu mózgu i zaczyna uczęszczać na terapię do doktor Cami J. Maddie poraz pierwszy wyznaje, że boi się o męża i boi się męża. Próbuje ona ochronić syna, nie chce, aby Charlie widział, jak ojciec pije wódkę w piwnicy, ani jego agresywnych zachowań. Relacja z Jo – byłą przyjaciółką nie daje jej spokoju, pragnie pogodzić się z nią, wbrew Ianowi. Stosunki między małżeństwem stają się coraz trudniejsze, nie potrafią się porozumieć, dlatego Ian postanawia wrócić do pracy w niebezpiecznych miejscach, gdzie wojna jest na porządku dziennym.

W dniu powrotu Iana z pracy, mężczyzna natyka się w ich domu na Joannę – przyjaciółkę żony z dawnych lat,  z którą również dzieli burzliwą przeszłość i nie pozostają w koleżeńskich stosunkach. Właśnie wtedy dochodzi w tym domu do morderstwa. Na miejsce zostaje wezwana funkcjonariuszka Diane Varga, która próbuje dowiedzieć się, jakie tajemnice kryje piękny dom w Kansas.

Annie Ward przekazuje nam historię o miłości, bólu, stracie, w której doskonale poprowadzono wątek psychologiczny. Od pierwszych stron czytelnik nie może się od niej oderwać, chcąc dowiedzieć się prawd o małżeństwie Iana i Maddie, a także o tajemniczym morderstwie w ich pięknym domu. Nie jest to typowy thriller, jednak pod żadnym względem nie jest gorszy. Narracja prowadzona jest dwutorowo, z jednej strony dostajemy historię początków znajomości tej dwójki, a z drugiej czytamy o ich życiu po kilku latach małżeństwa. To opowieść o wielowątkowej fabule, z każdą kolejną stroną coraz bardziej wciska czytelnika w fotel, a ten nie mogąc się oderwać próbuje rozwiązać zagadkę morderstwa. Musimy zmierzyć się z lękami bohaterów, ich stanami, psychiką i różnymi decyzjami. Ogromnym plusem jest zakończenie tej książki (dla jednych do przewidzenia, dla innych wręcz przeciwnie), dające do myślenia, wszystko jest uzasadnione, wyjaśnione i trzyma w napięciu do ostatniej strony.

Moja ocena: 7/10

Widzę Cię i się cieszę. Ale zaraz się złoszczę, bo nie powinno Cię tu być. Radość. Gniew. Radość. Gniew. Strasznie mi mieszasz w głowie…”.

Ward A., Piękne zło, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2020.



Komentarze

  1. Lubię thrillery a skoro ten jest inny niż wszystkie to tym bardziej jestem go ciekawa :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Opis tej powieści mnie nie zainteresował na tyle, żebym chciała po nią sięgnąć, więc mimo Twojej pozytywnej opinii, nie skuszę się na "Piękne zło".

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach tę książkę, a recenzja jeszcze bardziej mnie zacheciła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak ja lubię dobre thrillery!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno zachęca mnie to, że trzyma tak mocno w napięciu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo wciąga i jeszcze ta cała fabuła. Również gorąco polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Skusze się na pewno
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam, bardzo wciągająca :)

    OdpowiedzUsuń
  9. mam chętkę na ową pozycję:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałaś mnie już w tym momencie: "Już od dawna nie spotkałam się z tak innym thrillerem." - resztę recenzji przeczytałam dla formalności. Uwielbiam gdy książka mnie czymś zaskakuje, a już najbardziej, jak jest właśnie INNA. Do tego nazwisko autorki już mi sie kilka razy obiło o uszy, więc z przyjemnością sobie zapisuję tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że udało mi się zachęcić. A książkę oczywiście polecam :)

      Usuń
    2. Mnie też to zdanie złapało na haczyk ;)

      Usuń
  11. Po takiej recenzji, nic nie pozostaje jak zabrać się do czytania. Wciągająca, dużo emocji, to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gatunek zdecydowanie mój, więc na pewno przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie również książka zainteresowała i chciałabym kiedyś po nią sięgnąć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze nie czytałam, lecz to książka dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. WOW! Muszę przeczytać! Pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię thrillery, więc jeśli będę miała okazję to chętnie po niego sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka mogłaby mnie zaciekawić, więc chętnie przeczytam w wolnym czasie :D
    Pozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. O to może być coś dla mnie. Co prawda kryminałów i thrillerów czytam mało. Nie lubię w nich właśnie schematyczności ilość podobnych morderstw i śledztw jakoś mnie męczy ale jak książka potrafi mocno zaskoczyć i miesza wątki psychologiczne to jestem jak najbardziej za :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Lubię kiedy książka czymś się wyróżnia, a do tego uwielbiam thrillery więc pozycja jak najbardziej dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapisuję sobie tytuł. Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać, bo brzmi naprawdę interesująco :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Może mi zasmakować ta propozycja. Nie mówię jej zatem nie, a do zobaczenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie znałam tego tytułu, ale skusiłaś mnie świetną recenzją. Uwielbiam gdy akcja rozgrywa się dwutorowo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Miło(ść) Żurnalisty

Niewiele jest książek, do których recenzji kompletnie nie mogę się zabrać. Tak właśnie było z „Miłością, po prostu”, „Pamiętnikiem”, „ŚĆ”, „Snami z Bournemouth” i „Listami Żurnalisty”. Już jakiś czas temu je przeczytałam i dopiero dzisiaj (swoją drogą chyba ciekawa data) zebrałam się w sobie, żeby coś napisać. Kim jest sam autor? Nie wiem. Sam siebie opisuje jako anonimowego pisarza, Hanka Moody’ego dzisiejszego świata. Przynajmniej tyle można dowiedzieć się z jego instagramowego biogramu. Pomimo (albo właśnie dlatego) że nigdy nie pokazuje swojej twarzy jest osobą niezwykle interesującą. Jako jego publiczność nie znamy nawet jego imienia. I chyba w tym wszystkim najlepsze jest to, że nikt nie potrzebuje go znać, ani wiedzieć, jak wygląda, bo każdy czeka na to, co ma do przekazania. Każda z tych książek to zbiór refleksji, listów, wierszy, które są pełne miłości, tęsknoty, żalu, niekiedy cierpienia. Żurnalista pokazuje to uczucie również od tej drugiej strony, którą zna każdy, ale

Czasem mniej znaczy więcej – Tomasz Jastrun „Opiłki i okruszki”

Po tak długiej przerwie powracam z książką, która wywarła na mnie ogromny wpływ. W dniu moich urodzin chcę Wam przedstawić książkę o człowieku, o jego rozwoju, dojrzewaniu, dorastaniu i starzeniu się. „Opiłki i okruszki” Tomasza Jastruna to fascynująca pozycja, która przedstawia życie bohatera w krótkich fragmentach z każdego roku. Od jego urodzenia aż do śmierci przechodzimy razem z nim przez wspomnienia dzieciństwa, dojrzewania, życia w dobie komunizmu i stanu wojennego, przeżyć z roku 1989, romansów, aż do ostatniego tchnienia. Każda notatka to odrębne wspomnienie, zaczyna się od 1953 roku, kiedy to bohater przychodzi na świat, a kończy w 2041 roku, gdy umiera. Wszystkie te odrębne zapiski są poniekąd nieistotne. Opiłki i okruszki na myśl przywodzą jakieś resztki i pozostałości, które nic nie znaczą, zostaną za jakiś czas wyrzucone i nikt nawet nie zwróci uwagi na nie. Jednak to dzięki tym mało istotnym rzeczom dostajemy całość, jaką jest życie bohatera zamknięte w krótkiej form

Nazwij mnie swoim imieniem… – André Aciman „Tamte dni, tamte noce”

Zdaję sobie sprawę z tego, że tematyka tej książki nie jest dla wszystkich i z tego, że większość pewnie już oglądała film w reżyserii Luki Guadagnino, ale jeśli szukacie książki o sile emocji i uczuć oraz nie macie nic przeciwko tematom LGBT, koniecznie musicie ją przeczytać! To elektryzujący, sensualny, niekiedy nostalgiczny obraz uczucia między młodym chłopakiem, a gościem jego rodziców. To nagłe i intensywne uczucie zaskakuje ich obu i początkowo obaj udają obojętnych. W tym czasie pojawiają się kolejne uczucia, fascynacja, pożądanie, ale też strach. Elio i Oliver – bo o nich tu mowa, są bardzo różni. Elio ma siedemnaście lat, interesuje się muzyką i literaturą, jego ojcem jest profesor uniwersytecki, do którego przyjeżdża doktorant. Doktorantem tym jest Oliver, Amerykanin, ma dwadzieścia cztery lata i na początku irytuje Elia. Początkowa obojętność przeradza się w fascynację, następnie w zauroczenie, a ono w gorący romans. Relacja ta nie jest typowa, ani banalna i nie chodzi