Przejdź do głównej zawartości

Zaginiona powieść mistrza – Mario Puzo „Sześć grobów do Monachium”

 Po długim czasie mojej nieobecności wezmę na tapet książkę, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Sięgnęłam po nią niedawno, chociaż już wcześniej słyszałam o niej różne opinie. Ten, kto mnie zna, dobrze wie, że jestem ogromną fanką Maria Puza, autora legendarnego „Ojca chrzestnego” (swoją drogą jednej z moich ulubionych książek). Puzo wydał tę książkę w 1967 roku, krótko przed powieścią o mafijnej rodzinie Corleone, pod pseudonimem Mario Cleri.

„Sześć grobów do Monachium” to mroczny i pełen okrucieństwa thriller z akcją umiejscowioną w Europie tuż po II wojnie światowej. Głównym bohaterem jest młody kapitan amerykańskiego wywiadu Michael Rogan, który szuka zemsty. W czasie wojny pojmany przez gestapo, został przewieziony wraz z ciężarną żoną do Niemiec, by zostać brutalnie przesłuchany przez siedmiu oprawców. Niemcom zależało na tym, by Rogan zdradził im klucze do wojskowych szyfrów, aby je zdobyć posuną się do najgorszego. Christiane – żona głównego bohatera umiera torturowana, a on sam ledwo uchodzi z życiem. Dziesięć lat później powraca do Europy, by wymierzyć sprawiedliwość nazistowskim bestiom.

Powieść tę przeczytałam jednym tchem. Od pierwszych stron można poczuć jej mroczny klimat, akcja toczy się wartko, a każdy wątek jest interesujący. Pokazuje, jak wielkie może być pragnienie zemsty i chęć wymierzenia sprawiedliwości, które nadają sens życiu głównego bohatera.

Największym plusem tej książki są bohaterowie, których psychologizacja mocno nas wciąga i daje do myślenia, czym napędzana jest chęć zemsty. Znajdziemy tutaj wiele zwrotów akcji powodujących palpitacje serca, a także rozszarpujący metaforycznie wnętrza finał, poniekąd przewidywalny, ale uderzający w czytelnika jak rozpędzony pociąg.

Puzo jest mistrzem tworzenia napięcia i grania na emocjach swoich czytelników. Porywa nas od pierwszego słowa do ostatniej kropki i funduje wiele wrażeń. Zarówno w „Ojcu chrzestnym” jak i w „Sześciu grobach do Monachium” mamy niezapomnianych bohaterów, którzy może i nie są wzorami do naśladowania, ale ich kreacje są po prostu doskonałe i niepowtarzalne.

Cóż dodać więcej? Brawa dla mistrza!

Moja ocena: 9/10

Rząd w Rzymie uważał, że zbyt wielu Sycylijczyków atakuje się nawzajem z zasadzki zza kamiennych murów, toteż doszedł do wniosku, że ograniczenie ich wysokości zredukuje liczbę morderstw. Cóż za głupota. Nic nie powstrzyma ludzi przed wzajemnym zabijaniem się. Zgadzasz się ze mną?



Puzo M., Sześć grobów do Monachium, Wydawnictwo Albatros, Poznań 2013. 



Komentarze

  1. Zaintrygowałaś mnie recenzją. Ja wprawdzie omijam ostatnio thrillery, kryminały i fantastykę, ale tę książkę będę mieć na uwadze. Serdecznie pozdrawiam. No i te wojenne i powojenne klimaty - bardzo spodobała mi się recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takiego typu thrillery, coś czuję, że spodobałyby mi się ta książka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro autorem jest Mario Puzo to koniecznie muszę przeczytać. Zwłaszcza że kocham wszelkie thrillery i kryminały :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie dam się namówić na lekturę tej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja nie czytałam, ani nie oglądałam "Ojca chrzestnego"... Po prostu to nie moje klimaty. Ale "Sześć grobów do Monachium" może przeczytam. Kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytałam żadnej książki tego autora, ale słyszałam wiele dobrego. Może kiedyś się skuszę, ale to pewnie w następnym roku bo w grudniu mam do przeczytania 20 świątecznych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Twórczość tego autora od kilku lat mam gdzieś z tyłu głowy, jednak jak na razie nie udało mi się przeczytać żadnej jego powieści. Muszę to w końcu zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię tego pisarza więc chętnie się skuszę na ten tytuł :) Witaj ponowie po przerwie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam tej książki. Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca. Tylko jeszcze żeby ktoś wydłużył dobę... 😁

    OdpowiedzUsuń
  10. mam ewidentnie chrapkę na tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Doczytałam do momentu "... thriller" i więcej mi nie trzeba podawać argumentów ,bym sięgnęła po tę książkę 😉
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Recenzja bardzo ciekawa. Widać, że głównym bohaterem kierowały mocne emocje, jestem ciekawa jak zakończy się ta książka. Wątek tej powieści intrygujący. Bardzo czekałam na recenzję i cieszę się z jej pojawienia.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Za ciekawiłaś mnie tą ksiażką. Fajnie, że jest dużo zwrotów akcji. Może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chętnie bym ją przeczytała :))
    „Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  15. Czuję się bardzo zaciekawiona, opisujesz ją tak, że mam ochotę rzucić wszystko i lecieć po nią do księgarni! Naprawdę brzmi zachęcająco, a twoja recenzja jest zachwycająca i pełna pasji. Wpisuję ten tytuł na listę "do przeczytania" :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo chcę przeczytać tę książkę!

    OdpowiedzUsuń
  17. Książka zbytnio mnie nie zaciekawiła, więc sobie ją odpuszczę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Z chęcią bym przeczytala. Lubie tego typu książki!
    Pozdrawiam i zapraszam na Blogmas #swietasieodbeda

    OdpowiedzUsuń
  19. Zemsta często jest "motorem napędowym" do brutalnych działań bohatera. Górę biorą tutaj emocje...

    OdpowiedzUsuń
  20. Często sięgam po thrillery, więc myślę, że ta propozycja to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. lubię Puzo, nie znam tej książki, czas ją poznać!

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie czytałam jeszcze nic tego autora, ale widzę, że polubilibyśmy się :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo lubię thrillery. Twoja recenzja sprawiła, że nabrałam ochotę, aby zapoznać się z treścią tej książki :) Mój ukochany uwielbia tego autora :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Takie książki uwielbiam, więc z przyjemnością sięgnę po ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  25. TEej książki Puzo nie czytałam, ale to co o niej napisałaś brzmi bardzo dobrze

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Miło(ść) Żurnalisty

Niewiele jest książek, do których recenzji kompletnie nie mogę się zabrać. Tak właśnie było z „Miłością, po prostu”, „Pamiętnikiem”, „ŚĆ”, „Snami z Bournemouth” i „Listami Żurnalisty”. Już jakiś czas temu je przeczytałam i dopiero dzisiaj (swoją drogą chyba ciekawa data) zebrałam się w sobie, żeby coś napisać. Kim jest sam autor? Nie wiem. Sam siebie opisuje jako anonimowego pisarza, Hanka Moody’ego dzisiejszego świata. Przynajmniej tyle można dowiedzieć się z jego instagramowego biogramu. Pomimo (albo właśnie dlatego) że nigdy nie pokazuje swojej twarzy jest osobą niezwykle interesującą. Jako jego publiczność nie znamy nawet jego imienia. I chyba w tym wszystkim najlepsze jest to, że nikt nie potrzebuje go znać, ani wiedzieć, jak wygląda, bo każdy czeka na to, co ma do przekazania. Każda z tych książek to zbiór refleksji, listów, wierszy, które są pełne miłości, tęsknoty, żalu, niekiedy cierpienia. Żurnalista pokazuje to uczucie również od tej drugiej strony, którą zna każdy, ale

Czasem mniej znaczy więcej – Tomasz Jastrun „Opiłki i okruszki”

Po tak długiej przerwie powracam z książką, która wywarła na mnie ogromny wpływ. W dniu moich urodzin chcę Wam przedstawić książkę o człowieku, o jego rozwoju, dojrzewaniu, dorastaniu i starzeniu się. „Opiłki i okruszki” Tomasza Jastruna to fascynująca pozycja, która przedstawia życie bohatera w krótkich fragmentach z każdego roku. Od jego urodzenia aż do śmierci przechodzimy razem z nim przez wspomnienia dzieciństwa, dojrzewania, życia w dobie komunizmu i stanu wojennego, przeżyć z roku 1989, romansów, aż do ostatniego tchnienia. Każda notatka to odrębne wspomnienie, zaczyna się od 1953 roku, kiedy to bohater przychodzi na świat, a kończy w 2041 roku, gdy umiera. Wszystkie te odrębne zapiski są poniekąd nieistotne. Opiłki i okruszki na myśl przywodzą jakieś resztki i pozostałości, które nic nie znaczą, zostaną za jakiś czas wyrzucone i nikt nawet nie zwróci uwagi na nie. Jednak to dzięki tym mało istotnym rzeczom dostajemy całość, jaką jest życie bohatera zamknięte w krótkiej form

Nazwij mnie swoim imieniem… – André Aciman „Tamte dni, tamte noce”

Zdaję sobie sprawę z tego, że tematyka tej książki nie jest dla wszystkich i z tego, że większość pewnie już oglądała film w reżyserii Luki Guadagnino, ale jeśli szukacie książki o sile emocji i uczuć oraz nie macie nic przeciwko tematom LGBT, koniecznie musicie ją przeczytać! To elektryzujący, sensualny, niekiedy nostalgiczny obraz uczucia między młodym chłopakiem, a gościem jego rodziców. To nagłe i intensywne uczucie zaskakuje ich obu i początkowo obaj udają obojętnych. W tym czasie pojawiają się kolejne uczucia, fascynacja, pożądanie, ale też strach. Elio i Oliver – bo o nich tu mowa, są bardzo różni. Elio ma siedemnaście lat, interesuje się muzyką i literaturą, jego ojcem jest profesor uniwersytecki, do którego przyjeżdża doktorant. Doktorantem tym jest Oliver, Amerykanin, ma dwadzieścia cztery lata i na początku irytuje Elia. Początkowa obojętność przeradza się w fascynację, następnie w zauroczenie, a ono w gorący romans. Relacja ta nie jest typowa, ani banalna i nie chodzi